wtorek, 28 stycznia 2014

Tham lod

Mieszkamy w wiosce Tham lod, znanej z pobliskiej jaskini największej w pd. wsch. Azji. Wyruszamy na jej zwiedzanie. Pokonujemy pieszo drogę między malutkimi domkami z cudowną roślinnością i trafiamy do obłędnej jaskini - tym razem w sposób zaplanowany. Wynajmujemy lokalną przewodniczkę z latarnią, bambusową tratwę z wioślarzem i siatę jedzenia dla ryb (koszt 45 zł całość) 

Jaskinia jest jest obłędna, niezwykłe formacje skalne, wielometrowe stalagmity, do tego śpiewa. Mieszkają w niej tysiące nietoperzy, które cały czas sie echolokują - wrażenie niezwykłe. Wieczorem wracamy tu na "bird show". Tysiące (serio bez przesady) ptaków wlatują do środka jaskini na nocleg. Niebo jest aż od nich ciemne. Cud natury! Następnie miały wylecieć z jaskini te same ilości nietoperzy, ale trochę strach nas ogarnia przed nocnym powrotem przez dżunglę i na nietoperze już nie czekamy. Oczywiście i tak zrobiło się totalnie ciemno. W nocy w świetle latarki ścieżka w dżungli robi się zdumiewająco wąska, a każdy listek zamienia w potwora. Żaden tygrys nie chciał nas jednak zjeść - widocznie za bardzo cuchniemy środkiem na komary.
W jaskini karmienie ryb przypomina trochę film "Szczęki" - myślałam, że zjedzą nas razem z tratwą.

Szok dzisiejszego poranka: azjatyckie banany prosto z drzewa mają wielkie, czarne, strasznie twarde pestki, na ktorych zęba można złamać. Cudem ocalał.

Uprzejmie prosimy o zamieszczanie komentarzy, gdyż jedyne czego nam tu brakuje to Was kochani. Każdy wpis to jak kawałeczek Polski odnaleziony tu w Tajlandii.

2 komentarze:

  1. Hello nasi Kochani Wspaniali!
    Śledzący czujnie pozdrawiają wtorkowo Śledzonych niezwykle dociekliwie Traperów znad Dzierżęcinki (bo co tam zaraz znad Wisły będziemy pisać, lokalnie się wspieramy, prawda?).
    Przygoda spelelo-ichtio-ornitologiczna zapiera dech :)
    Blogujecie świetnie-foty i Wasze wpisy sprawiają, że wyobraźnia nam sprawnie funkcjonuje i mamy tylko nadzieję, że się jakiś error nie zrobi od nadmiaru wrażeń.
    Ta dżungla, ptaki, wyprawa ach i ech.... BOMBA!
    Nasze ptaszki buszują w karmniku i nie śpiewają, bo skupiają się na wypełnianiu brzuszków, co by nie zamarznąć, dlatego tym bardziej pozdrawiamy kolorowe i te mniej, śpiewające głośniej i ciszej ptaki tajskie! Bez wątpienia rajskie :)
    A karmienie ryb rzeczywiście wygląda niepokojąco, dobrze, że my naszych nie karmimy z tratwy ;)
    Koper bardzo się ucieszył, że ząb ocalał, aczkolwiek wyraził jednocześnie zdziwienie, że macie go jednego - i to na dwoje :)
    I dziękujemy za informację, że mamy zielone światło na komentarze, bo zastanawialiśmy się czy przypadkiem Wam nie będziemy tej niebiańskiej harmonii zakłócać danymi z mroźnej Ojczyzny :)
    Całusków tysiące *)
    Najwspanialsi- zwiedzajcie, wąchajcie, konsumujcie...ach! My mamy oczy i nosy poprzyklejane do monitora.... (a jak tak dalej pójdzie, to nie wiem jak będzie z językami... :) JEST SUUUUUUPERRRRR!

    OdpowiedzUsuń
  2. Za 45 zł u nas to można byłoby sobie zrobić zdjęcie co najwyżej :( a tak wyprawa życia. Tyle atrakcji w jednym miejscu.

    OdpowiedzUsuń