Żebyście nie myśleli, że nasze życie w podróży jest usłane różami - przedstawiamy największe zagrożenia Sri Lankowe. Denga, malaria, jadowite węże, krokodyle i tsunami to pikuś ...
Najpoważniejsze zagrożenia to:
Nr 3. Przejechanie przez autobus.
Kierowcy są absolutnie szaleni. Im wyższa kategoria autobusu tym większe szaleństwo. Strzeżcie się expresów! Chodniki i przejścia dla pieszych praktycznie nie istnieją. Jest tylko droga, a na niej tuk tuki, auta, pięcioosobowe skutery, krowy, psy, milion pieszych i najstraszniejsze ... autobusy!
Nr 2. Wpadnięcie w dziurę. Każda droga ma coś jakby wybetonowany głęboki rów w miejscu gdzie u nas byłby chodnik i on jest przykryty płytami, po których wszyscy chodzą. Przy czym brakuje mniej więcej co 5 płyty. A oświetlenie ulic nie istnieje.
Niekwestionowany Nr 1 - postrach totalny, zabójca 30-krotnie groźniejszy od rekina - ..... KOKOS Zabójca!
Dziś byliśmy świadkami upadku kokosa z palmy. To jakby ktoś zrzucał kilkukilogramowe głazy z dachu wieżowca na chodnik! Siła 1 tony. Od kokosa ginie 150 osób rocznie! Chodzimy więc z oczami dookoła głowy, aż kark boli!
Obserwowaliśmy dziś przy pracy kokomistrza, który śmigał po palmach, bez żadnego zabezpieczenia i ratował dupska nieświadomych białasów pozbawiając palmy pocisków.
Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział (dla nas był to kiedyś szok) świeży kokos nie wygląda wcale tak jak w naszych sklepach. Jest wielki - wielkości mniej więcej głowy człowieka i waży ok. 2 kg. Jest zielony lub żółty. Gościu odcina zręcznie maczetą jego wierzch i można wypić cudownie odświeżającą lekko słodką wodę kokosową ze środka. To nie jest mleczko kokosowe. Świeży kokos po przecięciu maczetą ma biały miąż, który można wyżreć specjalną łyżeczką przygotowaną przez maczetamistrza z odciętego kawałka kokosa. Wysuszony, zmielony miąż to dopiero wiórki kokosowe, z których robi się właśnie mleczko kokosowe.
Najfajniejsze jest, że koszt całej operacji z wypijaniem i wyżeraniem to 50 rupii, czyli ok. 1,4 zł. Korzystamy na każdym rogu.
Całusy dla wszystkich, którzy dobrnęli do końca naszego przydługiego wpisu, dopadła nas wena twórcza wywołana pewnie cudownym miejscowym dżinem z obłędnymi limonkami:) a la knocewdrodze.
Mistrzowie dreszczowców!
OdpowiedzUsuńKopry meldują, że dobrnęły...przerażone!
Uprasza się o uważanie na siebie nawzajem i z osobna!!!
Coś tak nam zaświtało, że jeśli Nr 3 to EkspressBus, to Nr 1 na liście będzie miał coś wspólnego z palmą...
To masakra jakaś! A nikt nie obcykał chodzenia w kaskach? Choć tu chyba istotna jest wysokość, z której ten owoc pomyka.
Swoją drogą fascynujący jest zawód kokomistrza, ciekawe jak długo trwa nauka?
Podobno jak się popodgrzewa mleczko kokosowe to po odparowaniu uzyskujemy olej kokosowy - tak pokazywał wczoraj Gość na filmie podróżniczym (bo już totalnie zarażeni Waszą wyprawą nawet w tv trafiamy prawie tylko na przyrodnicze włóczęgi).
Martwiłam się, że coś od wczoraj nie jecie, ale już jestem spokojna.
Widzę, że przerzuciliście się na picie. I jest ok., tym bardziej, że sprzyja twórczemu ożywieniu, co wprost proporcjonalnie zaważa na naszych odczuciach po drugiej stronie monitora.
Dzięki za dziś też wieeelkkiieee :):):)
Kochani, było długo ale nie nudno, mój domowy fachowiec od BHP byłby nawet z Was dumny:)Niektórzy (np. ja) potrafią dłużej po dżinie :). Aga
OdpowiedzUsuńWito : Przecież żółwik Sammy jest za mały żeby wujek Ptasie mleczko się tam zmieścił, a palma jest za duża żeby ciocia Marta się tam zmieściła, bo palmy są duże i jakby ciocia tam weszła to by się zginała o tak - tu : wito zgięty w pół. Ps. Chyba chodziło o zgiętą palmę a nie O zgiętą ciocię. Autor wypowiedzi bardzo się gorączkował aby zapisać dokładnie to co mówi, a to nie do mnie więc się nie wtrącam ;)
Zgięta Ciocia i Wujek co się żółwikowi w pancerz nie mieści pozdrawiają wnikliwego blogowicza Wito!
UsuńJak tak wszyscy potrafią dłużej po dżinie to ja idę ćwiczyć!
OdpowiedzUsuń1/2 Kopra