Sir Thomas Lipton - szacun! Co za miejsce! 7 kilometrów wspinaczki pod górę pomiędzy fantastycznymi plantacjami herbaty, obserwowanie Tamilek w sari zbierających tylko po dwa listki ze szczytu herbacianego krzewu, dotarcie na wierchołek góry, z którego roztacza się obłędny widok na całą okolicę - mmmmmmmniam...
Tapeta XP?
Po drodze trzeba zejść ze ścieżki, aby umożliwić dzieciakom z miejscowej szkoły wyścigi - sztafeta herbaciana:)
15 kilometrowy marsz i rajd autobusem na szczycie grani dostarczył nam tyle emocji, że musieliśmy je zrównoważyć kolejnym fantastycznym dhal cury i pieczonymi bananami.
Kto tak kunsztownie czesze te górzyste plantacje?
OdpowiedzUsuńSłonko? Wiatr? Adam? ...? Szczęśliwi Mieszkańcy? Zachwyceni Podróżnicy?
:)
I jednak tylko dwa listki z wierzchołka... Ach!
Koper wnioskuje o jeden listeczek z góry i zastanawia się czy można u nas hodować herbatę -ciekawe jak se taką górę usypie najpierw ;)
A paleta obiadowa jak zawsze smakowicie kolorowa!
Respekt dla Sir Liptona i dla Was Kochani!
Piękne te widoki, lecz jak podajecie odległości w kilometrach to już mnie bolą nogi ;) Jak sobie radzi Wojtka kostka podczas wędrówki ? Na zdjęciach oboje wyglądacie na baaaaardzo wesołych i bezbólowych- co tak działa na bolące nogi, czy to ta herbatka ? To ja poproszę w dużych ilościach :) Aga
OdpowiedzUsuńZakwasy występują nie ma tak dobrze ale okoliczności przyrody mordeczki nam w ciągłego banana kształtują;)Kostka Wojtka sie czasami do buta nie chce zmieścić ale stosuje sie do zaleceń mistrzni walki z bólem Agi czyli ignorować,nie zauważać, nie wnikać...;)
Usuń