wtorek, 11 lutego 2014

Pan ładny się popsuł

No więc tak... Ulubione powiedzenie Wojtka o sobie samym "Pan ładny się popsuł". I to nie na skutek skoku ze skały "na Stocha", na który mu nie pozwoliłam zresztą:-)  Ani nie na skutek ataku rekina. Powalił go mały wirusik. Poznaliśmy tutejszą służbę zdrowia i uspokajam wszystkich fanów mego mężownika - będzie żył... 

Z uwagi na przypałętane choróbsko rzuciliśmy na chwilę klapkową wspinaczkę wysokogórską, eksploracje jaskiń, trekingi po dżungli i wreszcie ... odpoczywamy nie robiąc nic, to znaczy w ramach zajęć obżeramy się. Stąd poniższa relacja z naszych podróży kulinarnych.

Nr 1 w rankingu dań: Marty - Massaman Curry - kurczak w cudownym słodko ostrym sosie kokosowo-imbirowym oraz Wojtka - smażony kurczak z prażonymi nerkowcami z warzywami. Kurczaki tu są pyszne, bo nikt tu nie słyszał o fermach kur, klatkach - biegają tu zadowolone i smakują wybornie. Dla wegetarian opcja ze smażonym tofu zamiast kuraka też pyszna.


Zupy tu są jedzone tradycyjnie na śniadanie. Tajowie nie jedzą chleba, więc kanapki odpadają.
Dziwny prażony makaron w dziwnym sosie - bardzo popularny.
Suszi - bajeczne, kolorowe, popularne wśród chińczyków. 50 groszy sztuka.
Popularne przysmaki, których jednak nie daliśmy rady spróbować: larwy, skorpiony, świerszcze...


albo pieczone ptaszki...

Zakochaliśmy się też w deserach - bardzo owocowe, soczyste, zimne. Mleko melonowe - pycha. Na każdym rogu, w każdej budce (a raczej wózku) wyciskają soki, robią szejki ze świeżego mango, ananasa czy smoczych owoców - jak na zdjęciu poniżej.


Jedzenie jest pyszne, tanie, jesteśmy nim zachwyceni, ale ... nie możemy się doczekać polskiego obiadu u Mamy. Buźka.

4 komentarze:

  1. Czekaliśmy, czekaliśmy, zaglądaliśmy, zaglądaliśmy.... i już myśleliśmy, że tak głęboko i intensywnie zanurkowaliście, że odpoczywacie, a tu widać 'przygoda' zawsze jakaś dodatkowa musi być.
    Mamy nadzieję, że te kulinarne rozkosze Pana Ładnego ponaprawiały i jest już całkiem sprawny :)
    Wyszedł Wam prawdziwy, kolorowy, piękny blog kulinarny!
    Jedzonko jest oszałamiająco barwne.
    Grzebcie, grzebcie w talerzach, smakujcie i oglądajcie dokładnie, będziemy działać na miejscu. Prawie (mam na myśli półprodukty) to z pewnością robi różnicę, ale choć tak dla odrobiny egzotyki pokucharzymy :)
    Zazdraszczamy tych owocków, ale Wasze numery 1. wyglądają i brzmią rajsko! Kocham nerkowce, więc...
    Przytulaki,
    Pozdro charzyńskie *)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem. Oglądając to żarcie jakoś nie zgłodniałam : P No może na myśl o tym mleku z mango i świeżo wyciskanym soku z ananasa...
    Proszę tam nie chorować i nie straszyć niekłonickiej społeczności. Trzymać się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki za Wojtka. U nas się już powoli muchy i komary budzą po zimie, to będziecie mieli co jeść po powrocie ;-)
    Rafał

    OdpowiedzUsuń
  4. Marta pamiętaj ,jak lubierski mawiał-nie ruszaj żuczka co ci żucek zrobił-tak jest bedzpieczniej-patrzać na co poniektóre patyczki he he.Pozdro,sawczuczki

    OdpowiedzUsuń