poniedziałek, 3 lutego 2014

Railay

Z przyjemnością porzuciliśmy tajskie Mielno i udaliśmy się w rajskie krajobrazy.

Przeżyliśmy pierwsze intensywne spotkanie z małpami (wreszcie). Banda szajbusów! Awanturują się okropnie, wskakują na głowę, sprawdzają co masz w plecaku, spijają turystom napoje - przez słomkę!!! Bezczelność na maksa.



Opisywany wcześniej wschód słońca nad Laosem był niezły, ale zachód na Phra Nang Beach, na półwyspie Railay nas przewrócił. W osobistym rankingu Knoców - to niekwestionowany numer 1! Nie potrafimy znaleźć odpowiednich słów ...



Dla tych co znają Wojtka z różnych wspólnych wypadów - oczywiście zostawił plecak na promie. Ale, człowiek uczy się własnym doświadczeniem... Wystarczył efektowny  bieg po wszystkich i po wszystkim, kwitowany oklaskami współtowarzyszy podróży i plecak został uratowany, a Wojtek zdążył wysiąść i nie popłynął z promem dalej do Wietnamu:-)  Natomiast mój zegarek zauroczył się rajskimi plażami i postanowił tu zostać na zawsze.


3 komentarze:

  1. My wszystkie małpy pozdrawiamy :) Kurczę, dałabym im dwa plecaki przeszukać i napój ze słomką kupiła... ech...nawet 10 :)
    Co do wschodów i zachodów to... my szczęk szukamy przed monitorem, to nie wiem, jak dajecie radu, ale dawajcie, dawajcie Kochani!!!!
    kopry

    OdpowiedzUsuń
  2. obłędny zachód.
    olka

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no i kto tutaj pozuje do zdjęcia? Może małpka chciała bikini ? :D

    OdpowiedzUsuń